antypasterz antypasterz
50
BLOG

Kotwica

antypasterz antypasterz Polityka Obserwuj notkę 5

Dodać tej łódce kotwicę, czy nie?

Niby bardziej "po marynarsku" z kotwicą wygląda, ale ciąży za bardzo... I - prawdę powiedziawszy - nie jestem przekonany, czy chciałbym łódź tu akurat zakotwiczyć...

No, bez przesady: kotwicę zawsze można wyciągnąć, podobnie jak mając fajki, można sobie nie zapalić. Nie jest przecież obowiązkiem kotwicy tkwić o dno zahaczoną.

Przypomniała mi się tamta sytuacja, sprzed jakichś trzech milionów lat: słoik farby jako broń. Słoik białej farby olejnej, półlitrowy. Zero pędzla. Może trudno w to dziś uwierzyć, ale w czasach komuny głębokiej pędzli też w sklepach brakowało.

Trudno, czas wolny w nadmiarze oraz mocno zakotwiczona potrzeba zademonstrowania sprzeciwu wystarczyły, by trudności techniczne zniwelować: po dwudziestominutowym spacerku nocnym, w czasie którego uszy bardziej się przydały niż oczy (że też ta durna milicja nie wpadła na to, by patrole obuć w trampki), odkręciłem słoik i ciurkiem siku białego nabazgroliłem kotwicę na asfaltowym skwerku, wprost pod nogi z koscioła wychodzącym. Jackson Pollock czy może Wasilij Kandinsky mieliby pewnie mniej problemów z właściwym rozplanowaniem materiału, mnie jednak, z braku doświadczenia, pod koniec prawie farby zabrakło. Patrzcie: pół litra gęstej olejnej - mało. Ekonomia kotwicy... Może powinienem nasikać prostszą, taką, jakiej używała "Solidarność Walcząca"? Zamiast tej potwornej kompilacji liter S, P i W..? Jakoś udało mi się jednak drugą nogę resztką kropel dochlapać, słoik w pobliskie krzaki cisnąć i do domu usatysfakcjonowany szczęśliwie dotrzeć. Uff...

Rankiem wyskoczyłem dzieło w świetle słońca podziwiać i co ja widzę? Pełno śladów butów farbą białą uwalanych wokoło, jakby ktoś zadeptać chciał kotwicę... Nie, no oczywiście nie udało się, tkwiła tam nadal dumnie pośród setki obcasów i podeszw, niby przez muchy białe otoczona... Jak gówno? Czy jak tort?

Z piętnaście lat tak tam tkwiła, aż nowa władza miasta, w nowym już ustrojstwie, nowy deptak sobie zażyczywszy, z nową firmą brukarską kontrakt podpisawszy, kotwicę tym samym podnieść rozkazała. A ja dzisiaj właśnie, przy okazji łódki małej, pomyślałem po raz pierwszy o tym, że może to wcale nie żadna milicja tamtej nocy cierpliwie ślad na chodniku zadeptywała..? Że najpewniej zwykli gamoniowie, rankiem do swych robót spiesząc, na przystanek, z którego zabierał ich "przewóz" codziennie, nawet w piątki, nawet w świątki, w czterobrygadowych systemach trójkowych, w nadgodziny, ci gamoniowie kotwicy po prostu nie zauważyli i dalej, jak gdyby nigdy i nic, popłynęli.

Niech no policzę, ile jeszcze kotwic zostało mi do wybrania? Jedna?

antypasterz
O mnie antypasterz

Piwnica - Słoiki i Makulatura Lista Obecnosci Pretensje tu: rossolineum[małpiatka]o2.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka